Transplantacja organów: cud medycyny czy koszmarny sen?
Balianka
7 min read
Transplantacja organów – brzmi jak cud medycyny, prawda? To przecież ratowanie życia, dawanie drugiej szansy choremu człowiekowi! Ale czy aby na pewno? W natłoku samych pozytywnych relacji i medialnych sukcesów, warto zadać sobie kilka niewygodnych, ale bardzo ważnych moralnie pytań. Bo za tą fasadą dobroczynności kryje się bardzo mroczna strona transplantacji, o której nie tylko się oficjalnie nie mówi, ale wręcz ucisza tych, którzy zobaczyli w tej procedurze krwawe żniwa i wypowiadają się na ten temat bardzo surowo, jednocześnie negując ten medyczny trend.
Odrzucenie? Pff, drobiazg!
Zaczynając od kwestii czysto fizycznych. Oprócz całego ryzyka związanego z samą operacją transplantacji organu, bo przecież nawet najlepszy i najsławniejszy lekarz nigdy nie da pacjentowi gwarancji, że samo wszycie obcego organu w ciało chorego będzie na sto procent sukcesem, to kolejną bardzo wątpliwą kwestią jest odrzucenie wszczepionego narządu przez ciało biorcy. A odrzucenie przeszczepu to nie jest jakieś tam lekkie przeziębienie. To stała walka o własne życie, prowadzona przy pomocy potężnego koktajlu leków immunosupresyjnych, które zamierzenie osłabiają Twój własny system immunologiczny do tego stopnia, że zwykła infekcja może skończyć się na OIOM-ie. To ciągła presja dbania o siebie i uważania na wszelkie, zagrażające zdrowiu wydarzenia. Nawet Twoja codzienna dieta nie jest już dowolna, ale jest równie restrykcyjna, jak przepisy więzienne w Alcatraz. Skazany jesteś na niezwykle dokładne mycie warzyw i owoców nawet jeśli nie są spożywane ze skórką (np. banany, cytrusy). Nie wolno Ci spożywać: surowych ryb (żegnaj sushi, żegnaj kawiorze), mięsa (żegnaj świeżutki tatarku ), jaj i potraw z ich dodatkiem (żegnaj pyszne tiramisu!, żegnaj majonezie), ryb i mięs wędzonych na zimno(eh, ten wędzony łosoś), serów pleśniowych(!), niepasteryzowanych produktów mlecznych, kiszonek (czyli najlepszego źródła pozytywnych bakterii zasiedlających jelita), surowych kiełków (bomby witaminowej) oraz miodu(najzdrowszego produktu świata). Nie posiedzisz więc sobie beztrosko z rodziną przy zastawionym, świątecznym stole, bo masz zakaz jedzenia sałatki warzywnej, a wujek Ziutek właśnie ma katar i jego kichnięcie zafunduje Ci kolejną wycieczkę do najbliższego szpitala. Nie mówiąc już o przebywaniu w zatłoczonych galeriach handlowych, czy też w środkach komunikacji miejskiej, gdzie zarazki fruwają w powietrzu jak gołębie nad placem świętego Marka. Generalnie, po przeszczepie nie wiele Ci wolno i jesteś skazany do końca życia na medyczne więzienie o skrajnym rygorze. Ty jednak jesteś tak dumny i szczęśliwy, że ktoś dał Ci szansę na przedłużenie tej ziemskiej egzystencji, że wciąż uparcie wypierasz z umysłu fakt postawienia siebie na etapie prostej wegetacji, w permanentnym strachu o własne, darowane tylko na jakiś czas, życie. A co z rakiem? A co z cukrzycą, depresją i innymi chorobami, które być może właśnie dałeś sobie dobrowolnie wszczepić? Ty tego nawet nie chcesz dopuścić do myśli. Hm... a miało być tak pięknie jak na ulotce z Malediwów. Czy życie po przeszczepie to życie na krawędzi? To mało powiedziane. To marne trwanie, na bardzo, bardzo wąskiej kładce ponad wielką przepaścią i wiszące na cieniutkim włosku, bo zależne od kaprysu Twojego własnego ciała i cudzej, nieznanej Ci, historii. Czy naprawdę warto było?
Pamięć komórkowa? Nie, dziękuję!
Ale to nie tylko kwestie fizyczne. Mówi się o czymś znacznie bardziej niepokojącym – pamięci komórkowej. Czy nowe/stare serce, nerki czy wątroba niosą ze sobą wspomnienia, emocje i traumy dawcy? Nauka wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale liczne doniesienia o nagłych zmianach osobowości, nawyków i upodobań biorców sugerują, że coś w tym jest. Wyobraź sobie, że nagle zaczynasz pragnąć potraw, których nigdy nie lubiłeś, czujesz niespodziewane ataki agresji lub melancholii. Nagle zaczynasz palić papierosy, choć wcześniej nienawidziłeś najmniejszej smugi dymu papierosowego w swoim domu . Teraz bardzo smakuje Ci alkohol, choć wcześniej chorowałeś po jednej lampce wina. Uwielbiałeś Mozarta i Bacha, ale teraz to dla Ciebie jakaś zapyziała kakofonia dźwięków i liczy się dla ciebie tylko heavy metal. Pomimo choroby, byłeś osoba pozytywną i pełną życia, ale teraz nie chce Ci się wstawać z łózka, a świat wydaje się być obrzydliwym miejscem. Co się u licha z Tobą stało? Gdzie ten "stary" Ty, bo po przeszczepie czujesz się tak, jakbyś miał w sobie jeszcze jedną osobę, która narzuca Ci pewne zachowania i emocje. Gabinety psychologów i psychiatrów coraz częściej wypełnione są biorcami organów, którzy na kozetce skarżą się na zmianę swojej osobowości. Czasami jest to bardzo nieprzyjemne, porównywalne do osobowości wielorakich. Bo tajemnica lekarska transplantologii zawsze zatai przed Tobą kim był Twój dawca. Może był to alkoholik, osoba depresyjna, albo co gorsza, psychopata? Czy to naprawdę cena warta uratowania kilku lat więcej? Tak, zaledwie kilku lat, bo według statystyk, biorcy w Polsce żyją średnio 8 lat dłużej, niż Stwórca to pierwotnie zaplanował.
Energetyczne pasożytnictwo?
Dodajmy do tego jeszcze aspekt energetyczny. Jako gatunek ludzki, jesteśmy istotami elektro-magnetycznymi, a więc energetycznymi. Organ dawcy jest elektro-magnetyczną strukturą jego ciała, zbudowaną na podstawie unikalnego kodu genetycznego i z charakterystycznym tylko dla niego śladem energetycznym. W momencie śmierci , Świadomość opuszcza swój elektro-magnetyczny, cielesny skafander i wraca do świata transcendencji, w różnych systemach duchowych różnie nazywanego. W balijskim hinduizmie nazywa się go Samsarą. Martwy, przynajmniej w teorii, biologiczny skafander zmarłego powinien ulec entropii, czyli rozproszeniu tej unikalnej energii, nie zatrzymując podróży Świadomości do innego wymiaru. Nie na darmo w najstarszych kulturach, zwłaszcza w hinduizmie jako najstarszej filozofii duchowej, kremuje się ciała zmarłych, aby zniszczyć materialne zasoby Duszy i nie przywiązywać jej dłużej do doczesności, ale raczej przyspieszyć jej powrót do świata niewidzialnego. Sztuczne zatrzymanie rozpadu doczesnych szczątków dawcy, jednocześnie zatrzymuje jego Świadomość w tej gęstości energetycznej. Jednym słowem, transplantacja organów całkowicie zakłóca równowagę energetyczną, zatrzymując energię zmarłego w tym wymiarze. Czy to brzmi jak teoria spiskowa? Może. Może jednak warto pochylić się nad tematem? Czy nie jest skrajnie egoistycznym i amoralnym zakłócanie procesu odejścia Świadomości danej Istoty przez włożenie kawałka jej ciała do ciała innej istoty? Tylko po to, aby służyła w nowym ciele za aparaturę podtrzymującą inne życie? Gdzie tu etyka i empatia lekarzy? Gdzie empatia pacjentów? Gdzie etyka i empatia księży, którzy jako pierwsi powinni odwodzić swoich wiernych od tak ciężkiego przewinienia, jakim jest zakłócanie odejścia Duszy w zaświaty, do Boga? Czy ktoś w ogóle brał to pod uwagę?
A gdzie w tym wszystkim jest dawca?
Pobieranie organów od dawców w stanie śmierci mózgowej jest tematem niezwykle kontrowersyjnym i budzącym wiele emocji. Argumenty przeciwników tego procederu często opierają się na założeniu, że śmierć mózgowa nie jest równoznaczna ze śmiercią całego organizmu. Nieoceniony, wspaniały polski lekarz, profesor Jan Talar wielokrotnie udowodnił na swoich pacjentach, że mózg, choć z zaburzonymi procesami neurologicznymi (np.: w głębokiej śpiączce), nadal funkcjonuje na pewnym poziomie, a jego aktywność jest niewykrywalna obecnymi metodami medycznymi! To rodzi pytanie o etyczność pobierania organów od osób, które, choć pozornie zmarłe, wciąż mogą doświadczać bólu lub cierpienia na poziomie biologicznym, bo ich organizm wciąż pracuje.
Z perspektywy moralnej i prawnej, podejście współczesnych transplantologów budzi niezwykle poważne wątpliwości. Jeśli istnieje choćby minimalna szansa, że dawca doświadcza jakichkolwiek odczuć, pobieranie organów można uznać za akt zbrodni przeciwko człowiekowi, naruszający jego godność i prawo do życia. Konieczne jest dalsze badanie procesów neurologicznych w stanie "śmierci mózgowej", aby w pełni zrozumieć stan świadomości i odczuwania bólu u potencjalnych dawców. Dopiero wtedy możliwe będzie sformułowanie jednoznacznych i etycznie uzasadnionych wytycznych dotyczących pobierania organów. Dyskusja ta wymaga szerokiego, interdyscyplinarnego podejścia, łączącego wiedzę medyczną, etyczną i prawną, aby zapewnić poszanowanie godności ludzkiej w każdym przypadku. W świetle tych odkryć, czy nadal masz prawo czekać z niecierpliwością na czyjąś "śmierć", być może człowieka, któremu na żywca wycinano organy, abyś Ty mógł egzystować kolejnych parę lat?
Zysk ponad wszystko?
I na koniec – kwestia finansów. To temat wbrew pozorom najważniejszy w tym zagadnieniu. Przeszczepy to biznes, biznes wart miliardy dolarów rocznie. Ekonomia jest brutalna i bezkompromisowa: jest popyt, to jest i podaż. Czy ten fakt wpływa na podejście lekarzy do potencjalnych komplikacji? Najnowsze badania sugerują, że w niektórych przypadkach lekarze mogą bagatelizować ryzyko, bo stawka jest wysoka. Na tyle wysoka, że w Polsce wprowadzono ustawę o tzw. "terapii daremnej". Zgodnie z jej brzmieniem, lekarz ma prawo zadecydować o zaprzestaniu procedury leczenia pacjenta, jeśli uzna stan pacjenta za "nie rokujący", a dalsze leczenie za "bezcelowe". Jakaś totalnie obca Ci osoba ma prawo zadecydować, bez Twojej wiedzy i zgody, bez konsultacji z Tobą albo twoją rodziną (jeśli Ty straciłeś przytomność albo jesteś w śpiączce), o Twoim dalszym życiu lub o Twojej śmierci. A jeśli swoją decyzją skaże Cię na śmierć, to o ile nie zastrzegłeś tego w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, Twoje ciało zostanie na pewno rozczłonkowane jako składzik części zamiennych. Polskie prawo medyczne wyraźnie mówi, że każdy człowiek jest potencjalnym dawcą organów, o ile nie zastrzeże tego w CRS. Tylko czy Ty aby na pewno już umarłeś w chwili, gdy wokół czekają z niecierpliwością - obłożone lodem pudełka - na zapełnienie ich poszczególnymi kawałkami Ciebie? Czy dla współczesnych lekarzy priorytetem jest ratowanie życia, czy może… niewyobrażalny zysk? Gdzie jest ich szacunek dla człowieczeństwa, skoro jesteśmy traktowani jedynie jako magazyn części zamiennych? Jaka jest stawka ich etyki i moralności? Takich pytań jest znacznie więcej.
Podsumowanie:
Transplantacja organów to skomplikowany i bardzo kontrowersyjny temat. Przed podjęciem decyzji o przeszczepie, należałoby dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw, uwzględniając nie tylko aspekty medyczne, ale także te, o których rzadko się mówi, a o których wspomniałam powyżej. A może jednak warto rozważyć alternatywne metody leczenia? Trzeba również wsłuchać się w swój wewnętrzny głos, który choć cichutko, ale wyraźnie podpowiada czego oczekuje nasza Dusza i co mówi Serce. Bo jesteśmy tutaj i tak tylko na chwilę. Nikt jeszcze nie uciekł przed własnym odejściem z tego świata. Czy warto więc za wszelką cenę, kosztem innych i z wielkim, energetycznym długiem, przedłużać na siłę tę ziemską egzystencję? Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to trudne pytanie w swoim Sercu i sumieniu.
Poniżej, niezwykle istotna, otwierająca oczy, audycja na ten temat. Tego trzeba koniecznie posłuchać, zanim będzie już za późno!
